Płatność kartą od 10 zł. Sprzedawcy cieszą się, oszczędzając grosze. Klienci mają dość

Płatność kartą od 10 zł. Sprzedawcy cieszą się, oszczędzając grosze. Klienci mają dość
W niektórych sklepach płatności kartą możliwe są dopiero po zakupie produktów za minimalną, określoną przez sprzedawcę kwotę – zazwyczaj jest to od 10 do 20 złotych. Jak się okazuje, narzucanie limitów transakcji to łamanie obowiązujących umów.
Według danych Narodowego Banku Polskiego (pochodzących z 2017 roku) w Polsce działa ponad 786 tysięcy terminali płatniczych. W wielu miejscach – zazwyczaj w lokalnych sklepach, sprzedawcy wolą, by ich klienci płacili gotówką. W tym celu narzucają limit płatności kartą od określonej przez nich kwoty.
Sprzedawcy nie mogą ustalać kwoty minimalnej za płatność bezgotówkową
Płatność bezgotówkowa w Polsce jest na tyle popularna, że większość z nas coraz rzadziej nosi w portfelu gotówkę. W 2017 roku dostępna była w ponad 560 tysiącach sklepów czy restauracji. Kupowanie za pomocą karty płatniczej jest dla klienta wygodne i bezpieczne. Inne zdanie mają sprzedawcy, którzy ponoszą koszt tego typu transakcji.
W ustawie o usługach płatniczych nie ma zakazu ustalania minimalnych kwot sprzedaży. Jednak taka regulacja znajduje się w umowach pomiędzy sprzedawcami, a agentami rozliczeniowymi. Zasadę taką mają np. Visa, American Express i MasterCard – każdy sklep, który przyjmuje płatność od klientów posiadających ich karty, powinien akceptować transakcje bezgotówkowe bez względu na ich wysokość. Każdy klient ma prawo poinformować sprzedawcę o przysługującym mu prawie i tym samym zażądać płatności kartą. W przypadku takiej odmowy klient może poinformować swój bank o zaistniałej sytuacji. Następuje wtedy kontakt z agentem rozliczeniowym, który wydał terminal danemu sprzedawcy. W tej sytuacji sprzedawca może ponieść karą finansową, a nawet grozi mu kara w postaci odebrania terminalu. 
Płatność bezgotówkowa z perspektywy sprzedawcy – jakie koszty ponoszą sklepy?
Sprzedawcy korzystający z terminali płatniczych od każdej transakcji muszą zapłacić tzw. opłatę interchange. Nakładana jest ona przez firmę, która wydała kartę płatniczą, czyli np. Visa, MasterCard. Tym samym sprzedawca “przekazuje” agentowi rozliczeniowemu kwotę płatności pomniejszoną o tę opłatę. Zgodnie z ustawą o usługach płatniczych stawka za opłaty interchange musi mieć określoną wielkość. Nie może być wyższa niż 0,2 procent transakcji płatniczej z karty debetowej i 0,3 procent z karty kredytowej. Za zakupy w wysokości 10 złotych opłata taka wyniesie 0,02-0,03 złotych.
Nie jest to jednak jedyna opłata, którą ponoszą sprzedawcy z tytułu płatności bezgotówkowych. Muszą oni płacić także za dzierżawę terminalu oraz wnosić opłaty systemowe, które wynoszą około 100 złotych za miesiąc użytkowania. 
Limity na płatności kartą nie są jednak mile widziane przez klientów danych sklepów. Czasem związane jest to z wymuszeniem zrobienia większych, niż zakładane zakupów. Taką sytuację opisuje m.in. nasza czytelniczka Ania – Za każdym razem, kiedy nie mam przy sobie gotówki, a przyszłam jedynie po np. mleko i pieczywo, wkładam do koszyka coś dodatkowego, żeby przekroczyć wymaganą kwotę. Nie wierzę, że chodzi o prowizje, bo te są bardzo niskie. Właścicielowi po prostu opłaca się płatność kartą od 10 złotych, bo wiele osób, podobnie jak ja, woli włożyć do koszyka jeden produkt więcej, niż szukać bankomatu.
Źródło: next.gazeta.pl
Podziel się tym artykułem:
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Print this page
Print
Email this to someone
email