Świat: Rocznica podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow
Wspomnienie napaści
W obliczu zbliżającej się 81 rocznicy napaści Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939 warto przyjrzeć się temu, co było jednym z fundamentów współpracy nazistowsko- bolszewickiej. Mowa o Pakcie Ribbentrop- Mołotow. Być może początek II wojny światowej byłby bowiem odwleczony w czasie, gdyby obydwa państwa- agresorzy nie czuły się tak pewnie dzięki owej umowie. A odmienny początek mógł przyczynić się do różniącego się przebiegu całego konfliktu.
Sierp i młot w objęciach swastyki
Umowa międzynarodowa znana powszechnie jako Pakt Ribbentrop- Mołotow została podpisana 23 sierpnia 1939 roku w Moskwie. Bierze ona swą nazwę od nazwisk ministrów spraw zagranicznych obu umawiających się państw, Wiaczesława Mołotowa po stronie Związku Radzieckiego oraz Joachima von Ribbentropa działającego w imieniu III Rzeszy. Oficjalnie był to tylko układ o nieagresji. Sygnatariusze zobowiązali się do nieprzeprowadzania względem siebie jakichkolwiek zbrojnych akcji oraz nie sprzymierzania się z wrogami drugiej strony. Kluczowe znaczenie miała jednak ta część paktu, której publicznie nie ogłoszono.
Sekretny plan napaści
Tematem tajnego protokołu Paktu Ribbentrop-Mołotow był podział stref wpływów w Europie środkowo- wschodniej w następstwie planowanego konfliktu. Estonia, Łotwa, Finlandia i wschodnia część Rzeczypospolitej miały dostać się we władanie ZSRR. Litwa oraz ziemie polskie na zachód od linii Narew- Wisła- San miały być zajęte przez Niemców. Sowieci mieli mieć także prawo do zajęcia rumuńskiej Besarabii. Wkrótce jednak dokonano modyfikacji tego podziału. Na mocy porozumienia z 28 września 1939 r. Niemicy odstąpiły ZSRR Litwę w zamian za Lubelszczyznę i wschodnią część Mazowsza.
Na przekór prawdzie
Po zakończeniu II Wojny Światowej władze radzieckie, pomimo uzyskania informacji o tajnym protokole przez państwa zachodnie, wciąż zaprzeczały jego istnieniu. Przyznanie się bowiem do jego podpisania godziłoby w propagandowy przekaz o niewinnym ZSRR jako szlachetnym bastionie oporu przeciwko nazistowskiej agresji. Prawda była jednak taka, że Moskwa była agresorem na równi z Berlinem. Istnienie tajnego protokołu potwierdzono dopiero w 1989, w chwili gdy sowieckie państwo ulegało już rozkładowi.